Piszę krótkie opowiadania z morałem dla dzieci, które uczą przyjaźni, wartości poprzez zabawę i akceptację różnorodności!

Część 1.

Alan uprosił tatę aby mógł zostać na weekend u babci tak bardzo spodobała mu się zabawa z nowymi przyjaciółmi. Babcia była przeszczęśliwa, że chociaż pod pretekstem kolegów ale zostanie u niej dłużej niż jak zwykle na parę godzin. Rano zaraz po śniadaniu wyjrzał przez okno zobaczyć czy może już któraś ze znajomych osób pokazała się na placu zabaw ale nikogo tam jeszcze nie było. Niecierpliwie krzątał się po mieszkaniu spoglądają co róż w okno i na zegarek. Babcia zauważyła nietypowe zachowanie wnuka i powiedziała:

– Ubierz buty i idź na plac zabaw, bo jeśli wszyscy twoi koledzy będą wyglądać przez okno jeden za drugim to zejdzie wam pół dnia zanim się spotkacie.

Alan rozpromieniał na twarzy aż zaświeciły się jego czarne oczy. Szybko wskoczył w trampki, ubrał bluzę i ledwo babcia się obejrzała był już przed blokiem. Zadarł głowę do góry spoglądając po oknach a ponieważ nie znał ani numeru mieszkania Arka ani Piotrusia postanowił poczekać w piaskownicy. Usiadł na rancie i kiedy przesuwał nogami piasek przypominał sobie o kapslach, które miał w kieszeni. Aby nie marnować czasu postanowił przygotować tor pod wyścigi kapski i nauczyć przyjaciół nowej gry. Zaczął od przeciągnięcia nogą po piasku wyznaczając tor.

Część 2.

Tak starannie wytyczał zakręty trasy zachowując różne poziomy trakcji z piasku, że nie zauważył jak do piaskownicy wszedł chudy, wysoki chłopiec i zaczął rozwalać jego tor.

-Dlaczego psujesz nam drogę do wyścigu, ja tu byłem pierwszy – wzburzył się Alan.

Nowy chłopiec spojrzał i powiedział:

– Po pierwsze to jakie nam skoro jesteś tu sam, a po drugie skąd się taki wziąłeś?, nigdy cię tu wcześniej nie widziałem.

Alan wyprostował się, podszedł do niego i zapytał – jaki taki? co masz na myśli? ja tu czekam na przyjaciół, którzy zaraz przyjdą więc mi nie przeszkadzaj.

Chłopiec zaśmiał się drwiąco – Ty masz przyjaciół? serio?

Alan postanowił zabrać się za naprawę zepsutych odcinków toru kiesy usłyszał – Cześć Alan, cześć Julek już się poznaliście? Zbawienny głos Arka z oddali uradował Alana i zdziwił Julka.

– To wy się znacie? – zapytał.

Arek przedstawił Julkowi Alana i opowiedział o świetnej zabawie poprzedniego dnia po czym spojrzał na piaskownicę i zapytał – A co to jest i do czego?.

Zanim Julek zdążył otworzyć usta Alan już tłumaczył Arkowi zasady gry w kapsle po czym wyjął wszystkie z kieszeni i położył na siedzeniu piaskownicy.

– To jest mój ulubiony i tylko ja nim gram, ten też jest szczęśliwy więc dam go tobie – i wcisnął Arkowi do ręki. Julek zdziwiony skrzywił się lekko i zapytał -A ja?, a ja jakim zagram?.

Alan spojrzał na Julka i powiedział – A ty byłeś dla mnie nie miły i psułeś tor, więc raczej nie zagrasz no chyba, że przeprosisz i pomożesz w naprawie toru.

Julkowi zrobiło się zwyczajnie głupio więc wyciągnął rękę na przeprosiny i zabrał się do uklepywania piasku.

Część 3. Formuła 1 wystartowała

Po kolej na placu przy piaskownicy pojawiali się Jacek, Boluś oraz Mikołaj i każdy z nich wybrał sobie po jednym kapslu.

— Kto pierwszy zaczyna? — zapytał Mikołaj, trzymając w ręku żółty kapsel.

— Ja! — krzyknął Boluś, wstawiając swój niebieski kapsel w rządku. — Gotowi? Na trzy!

— Zaraz najpierw eliminacje, które wyłonią kolejność – powiedział Alan, po czym ustawił wszystkie kapsle w rzędzie i na 1, 2, 3 wszyscy pstryknęli palcami w swoje kapsle.

Kapsle ruszyły, tocząc się po piasku, niektóre z nich potrafiły wzbić się w powietrze, inne lądowały w zagłębieniach. Najdalej poleciał Alana, potem Arka, Bolka, Jacka a najbliżej był Julka. Alan zaczął jako pierwszy, drugi poszybował dalej Arka ale nie wypadł z toru. Kapsel Bolka odbił się od kapsla Alana a Jacka ledwo ruszył z miejsca.

— O nie! Mój kapsel wpadł do dołka! — zawołał Mikołaj, wskazując na mały wykop.

— Nie martw się! Możemy spróbować go wydobyć na kolejnej turze! — zaproponował Alan, dzielnie podtrzymując przyjaciela na duchu.

Dzieci z zapałem kontynuowały grę, każdy z nich miał nadzieję, że to właśnie ich kapsel wygra. Z czasem rywalizacja stała się intensywniejsza.

— Głupi kapsel! Nigdy nie wygram! — zawołał Boluś, gdy jego niebieski kapsel zagubił się na zakręcie.

— To tylko zabawa, Bolek! — przypomniał mu Jacek. — Pamiętaj, że najważniejsze to cieszyć się wspólnym czasem.

— Masz rację! — zgodził się Julek. — Wygrywanie nie jest najważniejsze, liczy się to, że razem spędzamy czas.

Cześć 4. Do mety

W końcu gra dobiegła końca, a dzieci z radością opowiadały sobie, jakie to miały emocje.

— Chciałbym, żebyśmy znowu zagrali! — powiedział Mikołaj, przytulając swój kapsel.

— Zdecydowanie! Ale tym razem dodajmy więcej wyzwań! — zasugerował Alan, mrugając do innych.

I tak, mimo chwilowej frustracji i rywalizacji, ich zabawa pokazała, że najcenniejsze są chwile spędzone razem, a wygrywanie to tylko dodatek do radości z gry.

Wspólna zabawa i przyjaźń są ważniejsze od rywalizacji. Czasami warto pamiętać, że to, co nas łączy, jest ważniejsze od tego, co dzieli.

Posted in

Dodaj komentarz